czwartek, 21 marca 2013

po raz setny czytany rozdział

Własne doświadczenie, czy może obserwacje? Różnie. Jak długo może zależeć nam na drugim człowieku, ile razy można powracać do tych samych sytuacji, rozmyślać, analizować, od czego to zależy, w jakim stopniu nam zależy na drugiej osobie, jak odróżnić fascynację czy zakochanie od miłości? Czy w ogóle w tym wieku ona nas dotyczy? 
Jeżeli kilka miesięcy po teoretycznie zerwanym kontakcie sądzisz, że to co czułaś na początku może być jeszcze większe obecnie.. jeżeli zdołowana - widzisz uśmiech właśnie jego, w głębi duszy uśmiechasz się razem z nim.. w końcu to najpiękniejszy widok... Jednak zaraz w myślach dopowiadasz, że to nie dla Ciebie się uśmiecha.. dołujesz się jeszcze bardziej. Jeżeli wyszukujesz go na korytarzu, na mieście, w miejscach gdzie często bywa, wśród ludzi.. Jeżeli szukasz pretekstu do rozmowy o nim z różnymi osobami, uwielbiasz wysłuchiwać powiązanych historii..

W głębi duszy nienawidzisz siebie za to. Za to, że nie potrafisz o nim zapomnieć. Za to, że czujesz się nieobecna, niepotrzebna, bezsilna, bo nie potrafisz zrezygnować z tej osoby. Potrzebujesz znaków, by poczuć, że nie jesteś mu obojętni, czegokolwiek, żeby zrozumieć, że coś znaczysz dla drugiej osoby. Straszne uczucie, kiedy nie wiesz, co masz robić, jak mysleć, nie potrafisz ani żyć z tymi wspomnieniami, które zżerają od środka, ani zacząć nowego rozdziału w swoim zyciu. Jesteś w stanie zrobić wszystko, by dostać drugą szansę, byleby wszystko ułożyło się po Twojej myśli. Czy to już można nazwać miłością? A może to jeszcze za mało.. A jeżeli dodam, że poświęciłabyś naprawdę wiele, dla szczęścia ukochanej osoby.. Jeżeli dostrzegając jego wady, potrafisz je zaakceptować.. Chciałabyś spełnić wszystkie jej marzenia, byleby tylko być blisko, razem, w zamian za odwzajemnione uczucie..

W końcu to wszystko zaczyna Cię przerastać. Rozpadasz się w środku. Oczy tracą blask, uśmiech przestaje być szczery. Żyjesz, bo musisz. Serce, które biło dla tej osoby jest na skraju wyczerpania. Nie potrafisz walczyć sama ze sobą, z tym co czujesz. Pragniesz zniknąć. Zniknąć, albo magicznym sposobem zapomnieć o wszystkim. Wiesz, że już nigdy nie poczujesz jego ciepla, on nigdy nie będzie Twój, a Ty jego. Mimo wszystko dalej w to brniesz, wykańczając się psychicznie. Uciekasz. Nie chcesz już się męczyć. Nie chcesz ranić siebie. Bo rani Cię to, że kochając, nie jesteś kochana. 

Własne doświadczenie? Niestety. 
Obserwacje? Jak najbardziej.

Śmieszne jest to, jak taka bliższa znajomość, która trwała krótko czy długo, może mieć skutki po jej zakończeniu. Czy jest to oznaką dojrzałości emocjonalnej? Czy po prostu zbyt mocno i za szybko przywiązujemy się do ludzi? To akurat powinno się analizować indywidualnie. 
Nie mam pojęcia jak to się wszystko potoczy, żyję nadzieją na lepsze, z nadzieją na spełnienie tego marzenia. To mnie utrzymuje przy życiu. Przyzwyczajenie robi swoje. Chociaż po każdym dniu milczenia, obserwowania nadzieja zanika, innego dnia odradza się ze zdwojoną siłą po przypadkowym spojrzeniu czy nieśmiałym uśmiechu. 

Ogólnie stwarzam pozory, że jest dobrze. Pośmieję się, powygłupiam. Czasem nawet udaje mi się o wszystkim zapomnieć. Góra na kilka dni. Później to wszystko wraca, tak jak dzisiaj. Coraz częściej. Jeszcze mocniej. 
Stwierdzenia? Albo serio mi zależy, albo jestem chora psychicznie. Właściwie jedno nie wyklucza drugiego...
Chociaż nie należę do nachalnych, nie będę robić nic na siłę. Nie będę burzyła czyjegoś ułożonego już życia, w którym nie ma miejscu na kogoś takiego, jak ja. 

Przed wplątaniem się w to wszystko, należy się zastanowić, czy dacie radę zmierzyć się ze skutkami możliwego zakończenia znajomości. Bywają okropne, wyczerpujące i męczące. Długotrwałe. Kiedyś to minie, bo musi. Jednakże w moim przypadku pamiętać będę o tym zawsze. : )

Wracam, ponownie zmierzyć się z najsurowszym nauczycielem - życiem. dobranoc.